Po nieco ponad 2,5 godziny jazdy docieram do Kir. Przed wejściem do Doliny Kościeliskiej do dyspozycji są dwa parkingi. Najpierw jadąc od Chochołowa mijamy parking po lewej stronie a za jakieś 150 m. jest parking po prawej stronie przy samym wejściu do Doliny. Niestety na tym przy samym wejściu życzą sobie 20 zł. więc ja cofnąłem się te 150 m i pozostawiłem samochód na parkingu za 10 zł. :) Rano nie było na nim obsługi - co jeszcze nie jest dziwne - ale po powrocie również nie miałem u kogo uregulować należności więc ostatecznie parking miałem za free :)
Ruszam o 7:35. Dolina świeci pustkami - nie ma żywego ducha :)) Mogę iść i delektować się górami zwłaszcza, że pogoda zdaje się poprawiać. Od czasu do czasu widzę skrawki błękitnego nieba.W błogiej ciszy o 8:55 docieram do schroniska. Przed budynkiem również żywego ducha, ale już w środku jest kilka osób jedzących śniadanie. Ja tylko przybijam sobie pieczątkę do książeczki, uzupełniam płyny i o 9:05 ruszam dalej - w planach mam tutaj gorącą zupę na powrocie :)
W drodze na Iwanicką Przełęcz mijam się na szlaku z pierwszymi dwiema osobami! Poza tym wciąż cisza i spokój... Szlak jest dosyć łagodny i absolutnie nie ma potrzeby korzystać na tym odcinku z raków. Niestety pogoda zaczyna się pogarszać. Coraz bardziej się zaciąga i zaczyna padać śnieg. Ja jednak wciąż mam nadzieję, że jeszcze pojawi się zapowiadane w prognozach słońce...
Na Iwanickiej Przełęczy jestem o 10:15. Stąd na Ornak jest 1,5 godziny. Pogoda cały czas w kratkę. Raz pada śnieg a za chwilę próbuje przebić się słońce. Nie ma za to wiatru :)
Szlak na Ornak (zielony) początkowo dość spokojny szybko zaczyna się piąć do góry.
W pewnym momencie jest już naprawdę stromo. Do tego dochodzi coraz bardziej zmrożony śnieg. Przyczepność obuwia w takim terenie staje się coraz bardziej symboliczna i główną robotę robią kijki :) Po chwili jednak trzeba wydobyć z plecaka raki, bo grunt to...mieć przyczepność do gruntu :))
Od pewnego czasu widzę przed sobą cztery osoby. Są ok 5-10 minut przede mną...
W końcu na horyzoncie pojawia się główny wierzchołek Ornaku. Widoki bardzo słabiutkie...
Dochodząc na szczyt podziwiam jeszcze całkiem okazały nawis śnieżny...
O 11:45 staję na szczycie Ornaku na którym jest już czwórka turystów, która podążała przede mną...
Wejście z Iwanickiej Przełęczy zajęło mi dokładnie 1,5 godz.
Przy okazji byłem świadkiem niecodziennego wydarzenia :) Na szczycie Ornaku doszło bowiem do zaręczyn! Przyszła Panna Młoda pierścionek przyjęła, więc oświadczyny zakończyły się sukcesem :)
Kilka chwil później pogoda zupełnie siadła, zero widoków plus opad śniegu sprawił, że pozostało mi tylko wrzucić aparat do plecaka i rozpocząć schodzenie (ok 12:00). Międzyczasie pogoda poprawiała się wraz z utratą wysokości i przy schronisku było już całkiem nieźle.
W schronisku byłem o 13:25 i tu niestety przeżyłem duże rozczarowanie, gdyż schronisko pękało w szwach :( Nawet na zewnątrz ciężko było o wolne miejsce, więc musiałem obejść się smakiem gorącej zupy...
Ruszyłem więc Doliną w stronę parkingu. Idąc Doliną Kościeliską pojawiło się nawet słońce... Tylko w myślach zadawałem sobie pytanie czemu tak późno... Na parkingu mimo wszystko zmęczony byłem o 14:40. Pozostał mi już tylko powrót do domu.Cała wycieczka wyniosła 7 godzin i 5 minut. Długość trasy z Kir na Ornak 9,5 km co w dwie strony daje 18 km plus przewyższenia oczywiście.
Jeśli wliczyć dojazd/powrót to wycieczka zamknęła się w czasie 13 godzin i 50 min.