poniedziałek, 16 października 2017

TARNICA 1346 m. (Bieszczady) 14.10.2017 r. KORONA GÓR POLSKI 21/28

Do miejscowości Wołosate z małymi przygodami docieram o 13:50. W kościach mam już Lackową i ponad 450 km. Teraz celem jest Tarnica.

Samochód udaje mi się zostawić przy drodze co tego dnia jest nie lada wyczynem. Właściwie zawdzięczam to popołudniowej porze i faktem, że osoby które wchodziły od rana już schodzą i wyjeżdżają.
Ilością samochodów i ludzi jestem bardzo zdziwiony, by nie rzec przerażony :)
Fakt, że jest piękna pogoda i sobota, jednak wydawałoby się, że jest już po "sezonie". A tutaj bardzo dużo ludzi...

Na szlak niebieski wchodzę o 14:05. Opłata 7 złotych bilet normalny. Niestety im dalej w las tym większa rzeka ludzi idzie na przeciw. Momentami mam wrażenie, że na szczycie skończył się mecz, bo tłum wali jak ze stadionu ;)
Dla porównania dodam, że rano na Lackowej spotkałem dwie(!) osoby :)
Szlak nieco się zmienił od mojej ostatniej wizyty tutaj (2008). Dużą jego część stanowią teraz schody za którymi lekko mówiąc nie przepadam.
 Jednak jak można zauważyć na szlaku, dla "niedzielnych" turystów w dżinsach to raj na ziemi. Niestety część osób schodzi dosłownie pijanych (trzech "turystów" nie było w stanie schodzić o własnych siłach i pomagali im współtowarzysze), część schodzi popijając jeszcze piwo z puszki. Widoki znane mi trochę z Babiej Góry, ale i innych szlaków mogę skomentować tylko w jeden sposób - dramat. Cóż takie to nasze społeczeństwo... Rozumiem napić się piwa w schronisku, ale żeby targać ze sobą zgrzewkę...

W tych mało przyjemnych okolicznościach docieram na szczyt po godzinie i 25 minutach. Mapa mówi o 2 godzinach wejścia a znaki na dole o 2 godz. i 15 min. Na szczycie na szczęście jest już znośnie - największa fala ludzi już zeszła :)
To mój 21 szczyt z Korony Polski :)

Po 20 minutowym odpoczynku o 15:50 ruszam w drogę powrotną. Teraz na szlaku jest już o niebo lepiej i spokojniej choć ludzi wciąż jeszcze jest sporo. W Wołosatem jestem o 17:05, więc zejście zamknęło się w 1 godzinie i 15 minutach.
Całe przejście w dwie strony wraz z odpoczynkiem na szczycie trwało równe 3 godziny.
Wrażenia po dzisiejszym wejściu na Tarnicę bardzo mieszane. Z jednej strony Bieszczady jesienią piękne, z drugiej tłumy, które zabijają całą magię gór...

Operacja "Lackowa i Tarnica jednego dnia" zajęła mi dokładnie 20 godzin i 15 minut.  Przejechałem ponad 900 km, więc wracając do domu o 23:30 czułem ten dzień w kościach :) Dzień bardzo udany, gdyż zrobiłem kolejne dwa kroki w stronę KGP. Pozostało jeszcze 7 szczytów...

niedziela, 15 października 2017

LACKOWA 997 m. (Beskid Niski) 14.10.2017 r. KORONA GÓR POLSKI 20/28

Na Lackową wybieram się jakby "po drodze". Cały sobotni projekt przewiduje bowiem zdobycie Lackowej i Tarnicy tego samego dnia wraz z powrotem do domu.

Pobudka zatem dosyć wcześnie, bo już o 3:15 jestem na nogach. Pół godziny później wyjeżdżam z Tychów kierując się do miejscowości Izby, skąd prowadzi najkrótsza droga na Lackową. 

Na miejsce dojeżdżam około 7 rano. Niestety, co już wcześniej wyczytałem w internecie, dużo osób ma tam problem ze znalezieniem szlaku. Szlak zielony (widoczny jeszcze na starych mapach) został już zlikwidowany. Zamiast niego przechodzi teraz szlak czerwony, na który jednak nie tak łatwo trafić, ale po kolei...

Przejeżdżam przez Izby główną drogą. Już z daleka widać Lackową, która króluje nad okolicą niczym wielki kopiec kreta.
Po prawej mijam kościół kierując się do momentu, aż drogi się rozchodzą. W prawo odbija droga z płyt a prosto prowadzi droga gruntowa. W tym miejscu musimy wjechać na drogę gruntową, która na początku wygląda źle, ale później jest trochę lepiej :)
"Atrakcją" na tej drodze mogą być wolno chodzące konie i krowy. Ja miałem jedno i drugie :)
Drogą tą dojedziemy do "przełęczy" choć ja bym powiedział, że do punktu z którego dalej osobówką się pojechać byłoby ciężko.
W tym miejscu zostawiamy samochód. Jest trochę błota, więc po większych opadach może być tu nieciekawie. 

Droga którą przyjechaliśmy biegnie dalej, my jednak z tego miejsca idziemy w lewo (w stronę Lackowej). Przy wejściu do lasu jest tabliczka...zakaz wstępu (wycinka). Tą drogą pójdziemy jednak tylko ok 10 min po czym skręcimy w pierwszą drogę w prawo.
tutaj odbijamy w prawo
Tu czeka nas około 5 minutowe przejście "dziką" ścieżką, która doprowadzi nas do szlaku (skręcimy w drogę w lewo). 
Szlaku nie sposób ominąć, gdyż będzie "podwójnie" znaczony - słupkami granicznymi, które biegną aż na szczyt oraz szlakiem czerwonym.  Od tego momentu aż do szczytu nie ma już zatem najmniejszego problemu. Są za to problemy "techniczne", gdyż szlak jest bardzo stromy. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że momentami to największa stromizna w całej KGP. 
Na szczęście droga na szczyt nie jest zbyt długa - wejście zajęło mi 1 godz 10 min. Na szczycie znajdują dwie tabliczki - polska i słowacka. Co ciekawe słowacka jest na wysokości...996 m. :) Na słowackim słupku znajdziemy również skrzynkę w której umieszczona jest pieczątka. Gumka odpadła od stempla więc trzeba sobie radzić :)
Zejście dostarcza trochę adrenaliny, ale na dole jestem o godzinie 9:20
Całość zajęła mi zatem równe 2 godziny.
To mój 20 szczyt z Korony Polski :)

O 9:50 wyruszam dalej w kierunku Wołosatego...

piątek, 6 października 2017

WYSOKA KOPA 1126 m (Góry Izerskie) 23.09.2017r. KORONA GÓR POLSKI 19/28

Na powrocie z wakacji mamy w planach "zaatakować" położoną najbardziej na zachód Wysoką Kopę w Górach Izerskich. Po całodziennej jeździe zatrzymujemy się w Szklarskiej Porębie w pensjonacie Dask Resort. Pensjonat bardziej podchodzący pod hotel (wysoki standard) a właściwie niewiele różniący się od hotelu, więc tym bardziej wart polecenia. Ceny jak na Szklarską bardzo przyzwoite. Za 4-osobowy pokój płacimy 147 zł. Na miejscu w cenie dostępna m.in. bawialnia dla dzieci.

Następnego dnia (sobota) pobudkę mamy o 6:00. Trochę trwa zanim wygramolimy się z łóżek. Obowiązkowa herbata w termosie jakieś jedzonko i wyjazd do pobliskich Jakuszyc. Tu rozpoczyna się zielony szlak na Wysoką Kopę.

Niestety jest pochmurno i zimno. Na parkingu termometr w samochodzie pokazuje zaledwie 6'C. Na szczycie telefon pokaże ledwie 2'C.

Decydujemy, że na szczyt wchodzimy sami - dzieci dzisiaj mają wolne :)

Na parking w Jakuszycach bardzo łatwo trafić. Jadąc drogą nr 3 ze Szklarskiej w stronę Harrachova  najpierw mijamy stację benzynową po lewej, by po 500 m dojechać do parkingu na którym stoi charakterystyczny maszt. Naprzeciw parkingu jest restauracja.

Na szlak wychodzę o 7:55. Droga na Kopę nie jest zbyt wymagająca. Szlak zielony prowadzi utwardzoną drogą a po około 30 min dochodzimy do asfaltu. 
początek szlaku
Później na rozwidleniu skręcamy w prawo i teraz idziemy już szlakiem zielony/niebieski. Droga cały czas niestety asfaltowa momentami idąca delikatnie do góry. 
Po około 35 minutach dochodzimy do miejsca, gdzie w lewo (w las) odbija szlak czerwony. Tutaj w końcu jest trochę terenu, ale niestety również po ostatnich opadach dużo błota. Leśny odcinek czerwonego szlaku to tak naprawdę jedyne "podejście" choć i ono jest dosyć łagodne i...krótkie.
Po następnych 10 minutach jesteśmy bowiem na kolejnej drodze utwardzonej. Tą po 5 minutach dochodzimy do wiatki.
Tutaj najważniejsza wiadomość. Nie kontynuujemy marszu czerwonym szlakiem! Idziemy za wiatkę, gdyż tam jest ścieżka prowadząca na szczyt (na szczyt nie ma już szlaku). Ścieżką idziemy około 10 minut (ścieżka czytelna, nie ma możliwości zabłądzenia) i dochodzimy do kopczyka kamieni... Szczyt :)
Jest 9:25 więc wejście zajęło mi dokładnie 1 h 30 min. Na szczycie nieprzyjemnie wieje, więc na gorącą herbatę i jedzenie rezerwuję tylko 5 min :)

Droga powrotna taka sama i tak naprawdę z racji tego, że nie było jakiegoś wielkiego podejścia zajmuje tyle samo czasu. Cała operacja zdobycia szczytu zajęła mi 3 godziny.
Moja małżonka tą trasę zrobiła w 3 godz. i 15 min. Oczywiście przy ładnej pogodzie można zarezerwować sobie pół godziny więcej, my jednak dziś nie mieliśmy warunków ani widoków :)

Długość całego odcinka ~ 6,5 km (13 km w dwie strony)