niedziela, 17 lutego 2019

KOZI WIERCH 2291 m. (Tatry Wysokie) 16.02.2019 r.

Kiedy po 3 godzinach snu o 3:00 zadzwonił mi budzik, nie miałem najmniejszej ochoty na żadne góry. Jednak trochę mobilizacji i jak zwykle samo zaczęło się "toczyć" :) 
Po ogarnięciu się i zrobieniu herbaty do termosu o 3:40 wsiadłem do samochodu. Czekała mnie jeszcze wizyta na stacji benzynowej, bo w samochodzie nie zastałem zbyt wiele paliwa... 
Ostatecznie o 3:55 wyruszyłem z Tychów w kierunku Łysej Polany a dokładnie parkingu "Morskie Oko" w Palenicy Białczańskiej. Na miejscu pojawiłem się o 6:35. Parking (płatny 25 zł/1 dzień) był jeszcze pustawy. 
Termometr w samochodzie wskazywał tylko - 5'C i w porównaniu do mojej ostatniej wizyty w Tatrach (- 15'C) była to komfortowa temperatura. 
O 6:56 zrobiłem pierwszą fotkę i wyruszyłem w kierunku "Piątki".
Prognozy na ten dzień były bardzo optymistyczne - bezchmurne niebo i ciepło - jak na tę porę roku. Była siódma rano, więc liczba idących osób czerwonym szlakiem w kierunku Morskiego Oka była niewielka. Natomiast praktycznie każda mijana czy widziana przeze mnie osoba miała przy sobie czekan co wskazywało na zamiar aktywnego spędzenia dnia w górach. 
Po około 30 minutach minąłem Wodogrzmoty Mickiewicza i odbiłem w prawo na szlak zielony w kierunku schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Śniegu jak widać na poniższych zdjęciach było pod dostatkiem. W tym dniu obowiązywał 2 (umiarkowany) stopień zagrożenia lawinowego. 
Pod koniec Doliny Roztoki przez którą prowadzi szlak zielony mamy odbicie szlaku czarnego, który prowadzi do schroniska. W tym miejscu są już potrzebne raki, gdyż nachylenie terenu jest dosyć spore. Tak więc, kto jeszcze nie założył raków wcześniej robił to właśnie tutaj przez co przed podejściem zebrała się grupa kilka osób. 
Na powrocie spotkam parę w dżinsach i białych adidasach, która schodząc w tym miejscu będzie "walczyć o życie" (a na pewno o zdrowie). 
Pozwolę sobie nie skomentować tego, bo to nic nie da...  
Po przejściu tego odcinka roztacza się już kapitalny widok na całą Dolinę i schronisko. W schronisku jestem ok 9:45. By nie ściągać raków kubek gorącej herbaty i drugie śniadanie spożywam przed schroniskiem.  
Po około 20 minutach ruszam w dalszą drogę. Od schroniska w kierunku Zawratu prowadzi szlak niebieski z którego to będzie odbijał szlak czarny na Kozi Wierch. Oczywiście "szlak" w zimie to pojęcie względne, bo przecież wszystko jest zasypane i nie ma żadnych oznaczeń. Jednak jest kilka przetartych ścieżek, więc polegając na orientacji terenu, można sobie w tym przypadku wybrać najbardziej odpowiadającą celowi wędrówki ;) 
Zdecydowana większość osób wychodzących w tym dniu z "Piątki" będzie kierowała się na Kozi Wierch, więc nie będę sam. Grzejące coraz mocniej słońce powoduje zrzucanie kolejnych warstw odzieży. W połowie drogi na Kozi większość osób porusza się już na krótki rękaw :) Oczywiście bliżej szczytu znowu będzie trzeba się ubrać, ale nie zmienia to faktu, że momentami było naprawdę ciepło. Obowiązkowe w takich warunkach okulary przeciwsłoneczne i krem z dobrym filtrem!   
Grzejące słońce powoduje, że śnieg jest coraz cięższy. W tych warunkach bardzo dobrze wchodziło mi się używając kijków. Czekan za to będzie bardzo pomocny przy schodzeniu...
A widoki kapitalne, tak naprawdę są pretekstem co częstszych odpoczynków. Nie można nacieszyć oczu :) 
To już ostatnia "prosta" ;) 
W tym momencie szczyt Koziego na wyciągnięcie ręki. Jak widać na szczycie jest trochę osób.
Szczyt osiągam ok 12:15 i spędzam na nim pół godziny, choć można by tu zostać na cały dzień. 
Jest praktycznie bezwietrznie. Tak doskonałe warunki miałem ostatnio na Pilsku...dwie zimy temu :)
O 12:45 rozpoczynam zejście, które do najprzyjemniejszych nie należy. Osuwający się śnieg spod nóg i nachylenie terenu sprawiają, że trzeba schodzić bardzo uważnie.
Do schroniska docieram około 14:25. Niestety jest tak zapchane, że żeby dostać się w okolice bufetu, trzeba by spędzić jakieś 20 minut w kolejce. Pozostaje mi podziękować i kalorie uzupełnić przed schroniskiem po czym ruszyć w dalszą drogę. Niepotrzebnie tylko ściągałem raki. 
Ostatni odcinek już na spokojnie i przy praktycznie pustym szlaku, bo do góry będzie szło zaledwie kilka osób. Zachodzące słońce powoduje, że znowu robi się coraz chłodniej.
Po dojściu do drogi Morskie Oko - parking w Palenicy szok. Dzikie tłumy wracające z Morskiego Oka. Fakt, że jest sobota a do tego ferie ma kilka województw robi swoje. Ten odcinek jest dla mnie bardzo uciążliwy i teraz strasznie mi się dłuży. Ostatecznie około 16:20 jestem na parkingu. 

Cała wycieczka zajęła mi 9 godzin i 25 min. Przy tak fantastycznej pogodzie i widokach zapewne na długo pozostanie w pamięci :)

Trasa wycieczki: 
Palenica Białczańska - Wodogrzmoty Mickiewicza - Schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich - Kozi Wierch. Powrót tą samą trasą.

Dystans: 20,6 km

Czas z mapy:
mapa-turystyczna.pl: 9 godzin i 5 minut
mapa papierowa (Gauss): 8 godzin i 35 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz