niedziela, 15 września 2019

FRANCJA 7.09 - 13.09.2019 r.

Podczas tygodniowego rodzinnego wypadu na Lazurowe Wybrzeże do Francji przejechaliśmy łącznie 3.710 km (Polska-Czechy-Austria-Liechtenstein-Szwajcaria-Włochy-Francja) odwiedzając trzy państwa oraz zwiedzając takie miasta jak: San Remo (Włochy), Monako (Monako), Mandelieu-La-Napoule, Nicea, Antibes, Cannes i Grasse (Francja).

Na ten wyjazd jechałem również z zadaniem "zdobycia" najwyższego punktu Monako zaliczanego do Korony Europy. To się udało, dzięki czemu zdobyłem 10 klejnot do Korony ;)

Naszą bazą wypadową było położone nad morzem Mandelieu-La-Napoule. To miasteczko z którego najbliżej jest do Cannes (9 km.) i które ma dostęp do bardzo fajnych piaszczystych plaż.

We Francji byliśmy po raz drugi (w 2014 w Metz i Strasburgu), ale nasze odczucia podczas obecnej wizyty były nieco inne niż za pierwszym razem. Głównym powodem był pewnie fakt, że zwiedzaliśmy trochę inny - południowy region Francji. Tą gorącą południową atmosferę dało się niestety wyczuć na ulicach. Na drogach panuje dużo większy chaos i naprawdę wielu kierujących i pieszych (notorycznie przechodzących na czerwonym) nie przestrzega tu przepisów ruchu drogowego. To, że ma się pierwszeństwo na rondzie czy skrzyżowaniu wcale nie oznacza, że można spokojnie jechać :) Samochody potrafią wyjeżdżać nawet z bocznych uliczek bez ostrzeżenia. Kierunkowskazów właściwie się tam nie używa. Kolejną "atrakcją" są wszędobylskie motorki, które mijają samochody "na centymetr" zarówno z prawej jak i z lewej strony i to niezależnie od tego, ile jezdnia ma pasów. Powiedzieć, że trzeba mieć oczy dookoła głowy to nic nie powiedzieć :) Efekty tej nieco spontanicznej jazdy widać po samochodach - sporo z nich jest uszkodzonych. Zarysowane zderzaki czy wręcz całe boki nikogo tu nie dziwią. Z kolei autostrady często czteropasmowe są dosyć zatłoczone...

Prawie w żadnym mieście nie mieliśmy problemu z parkingami - wszędzie są wielopoziomowe parkingi nadziemnie lub podziemne. Wyjątkiem był tu Cannes, w którym pomimo, że takich obiektów było w centrum dużo to praktycznie wszystkie były przepełnione.
Problematyczne na samym początku może być też poruszanie się po Francji. Co chwilę są bowiem bramki na których trzeba uiścić opłatę za przejazd. To bramki automatyczne, gdzie nie ma możliwości zapłacenia banknotem, więc albo mamy kasę w monetach (są to zazwyczaj kwoty od 1,50 do 3,20 euro) albo płacimy kartą - trzeba przy tym ustawić się do właściwej bramki :) Zarówno we Włoszech jak i we Francji jest dużo stacji benzynowych o bardzo niskim standardzie. Często to wręcz baraki w których najpierw trzeba zapłacić a dopiero można lać paliwo. Stacje takie jak w Polsce czy Austrii można spotkać bardzo rzadko. Pomijam fakt, że na takich stacjach paliwo potrafiło kosztować 2,00-2,20 euro podczas, gdy np Austrii kosztowało 1,65 euro.

Za to pogoda jest tu o wiele lepsza ;) Przez 6 dni mieliśmy właściwie cały czas błękitne niebo. Zdarzył się też jeden dzień "deszczwego okienka". Jednak jak już zaczęło padać to lało przez cały dzień od rana do wieczora bez chwili przerwy! Temperatury jak na wrzesień były (zwłaszcza dla mnie) nieco za wysokie. W dniu w którym jechaliśmy do Cannes zapowiadane było 27'C, ale w rzeczywistości było dużo cieplej - termometry na miejscu pokazywały 31-32'C a tak było prawie każdego dnia . Taki klimat to też zupełnie inna roślinność. Wszędzie dominują palmy i różnego rodzaju kaktusy. Przy ulicach można spotkać cytryny, mandarynki a nawet banany :)
Jest też chyba więcej owadów, choć rześkie już noce pewnie część "wybiły" :)
Natomiast jeśli chodzi o miasta i ich otoczenie to bez wyjątku wszędzie było pięknie. Stare, zabytkowe miasta i budowle, całe mnóstwo klimatycznych uliczek, kawiarni, portów i wszędzie plaże... Raj! :)
Generalnie pobyt bardzo udany. Miejsce piękne i by móc dokładnie zwiedzić cały region dobrze byłoby tu zostać na minimum 2 tygodnie. Przez deszczowe jednodniowe okienko nie dojechaliśmy już do Saint Tropez - kolejnego nadmorskiego kurortu. A z daleka (200 km) kusiła jeszcze Marsylia... Może uda się następnym razem... :)     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz