środa, 18 września 2019

MONAKO (Monako) 8.09.2019 r.

Już następnego dnia po przyjeżdzie do Francji wybieramy się na zwiedzanie Monako. Z naszego kempingu mamy do przejechania około 60 km. 

Monako to po Watykanie najmniejsze niezależne państwo na świecie położone nad Morzem Śródziemnym, które zamieszkuje około 37 tyś mieszkańców.
Jednocześnie to jedno z najbogatszych państw świata znane głównie z odbywającego się tu Grand Prix Monako Formuły 1 - jednego z najbardziej oryginalnych wyścigów. Monako rozsławia również piłkarski zespół AS Monaco (z Kamilem Glikiem w składzie) na co dzień występujący w lidze francuskiej. 
Ponadto Monako słynie jeszcze z kasyn oraz swojej dzielnicy Monte Carlo :)

My po przyjeżdzie zostawiamy samochód na parkingu podziemnym i ruszamy wykonać zadanie jakim jest zdobycie a właściwie to znalezienie najwyższego punktu tego kraju. Monako to taki labirynt - nie da się tu iść po prostu chodnikiem, bo tych często nie ma, a po drogach chodzić się nie można (brak pobocza, zakazy). Bardziej trzeba się tu przemieszczać pionowo (góra-dół) niż poziomo. Tak więc, by płynnie poruszać się po tym państewku trzeba korzystać z szeregu schodów i wind, które są tu publiczne. Można zatem wsiąść do windy, pojechać na 5 piętro a tam wysiadamy przy normalnej ulicy. W ten sposób korzystając z systemu wind można również dotrzeć do najwyższego punktu Monako, jakim jest ulica Chemin des Revoires a konkretnie miejsce przy...windzie :) 
W drodze do celu przechodzimy nawet przez cmentarz...gdyż tak prowadzi nas nawigacja...
By poczuć nieco trud wędrówki, idąc do celu nie korzystamy z żadnej windy (nie licząc tej obok parkingu). Tak więc do pokonania mamy całkiem sporą ilość schodów.
Widok po pokonaniu kilku dziesiątek schodów...
...a następne wciąż przed nami :)
Dodatkowo problem stanowi budowa, która zagradza normalny ciąg pieszy i ominięcie jej zajmuje nam naprawdę sporo czasu.
Po zobaczeniu tej tablicy jesteśmy już rzut kamieniem od celu...
A oto miejsce, które uznawane jest jako najwyższy punkt Monako liczący 161 m. Szczerze mówiąc, by tu dotrzeć z dołu musieliśmy włożyć w to trochę czasu (dobrze ponad godzinę) i fatygi. A można było przyjechać windą ;)
Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć postanawiamy skorzystać owej windy by ruszyć na dół. Ale i to nie będzie takie proste. Po skorzystaniu z dwóch wind znajdziemy się bowiem przy szpitalu, a tam ze względu na budowę nie będzie przejścia. Tak więc będziemy się cofać z powrotem, by wracać znaną już nam drogą ze schodami. Trochę tych km tego dnia zrobiliśmy a przecież to tylko 161 m. :))
Najdłuższe schody zaliczone również na powrocie...
Za trudy zdobycia "szczytu" nasze dzieci miały możliwość popluskać się w morzu. Tutejsza plaża jest piaszczysta a dodatkowo ma siatkę zabezpieczającą przed meduzami... Najciekawsze było jednak to, że wylegując się w słońcu patrzeliśmy na...deszcz. Chmury zachaczyły jednak o wzgórze znajdujące się obok i po prostu nad nim zawisły, nie posuwając się na szczęście w naszą stronę.
To widok w drugą stronę...
Po 1,5 godzinnym plażowaniu ruszamy na dalsze zwiedzanie Monako. Tym razem jedziemy do dzielnicy Monte Carlo. Parkingów jest całkiem sporo - my wybieramy ten przy kościele...
Jest niedziela popłudnie, więc na ulicach bardzo spokojnie.
Dopiero zbliżając się do serca Monte Carlo napotykamy na coraz większą rzeszę turystów...
Wejście do jednego z kasyn...
A to najważniejsze i zapewnie najbardziej luksusowe kasyno w Monako...
Przepych i bogactwo widać tu na każdym kroku chociażby po luksusowych jachtach, samochodach czy sklepach.

Wieczorem po solidnym całodziennym zwiedzaniu udajemy się do naszej "bazy" pod Cannes. Monako pozostawiło w nas dosyć mieszane uczucia, ale na pewno warto było tu przyjechać i to wszystko zobaczyć. Takiego miasta, gdzie poruszanie się umożliwia system wind jeszcze wcześniej nie zwiedzaliśmy, więc na pewno było to nowe doświadczenie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz