wtorek, 24 sierpnia 2021

Mulhacen 3479 m. (Sierra Nevada, Hiszpania) 22.08.2021 r.

Tym razem wybrałem się na najwyższy szczyt kontynentalnej Hiszpanii czyli Mulhacen, który liczy sobie 3479 m. (choć na wielu mapach widnieje wysokość 3482 m.). 

To było moje drugie podejście do Mulhacen'a. W zeszłym roku ze względu na Covid wyprawa w ostatniej chwili została odwołana (wstrzymano loty). Tym razem wszystko poszło jak po maśle ;)

Sama akcja była szybka i bardzo sprawna. W sobotę rano wylot do Malagi, w niedzielę akcja górska, a już w poniedziałek rano powrotny lot do Polski. Całość zajęła nam niewiele ponad 56 godzin.

Na Mulhacen wybraliśmy się w pięcioosobowym zespole - ja, Paweł, który również robi Koronę Europy (Korona Europy dla Miasta Krosno, https://www.facebook.com/KEdlaKrosna/), Krzysztof, Adam (wszyscy Krosno) oraz Jurek z moich rodzinnych Tychów. Zespół okazał się bardzo fajny i zgrany, co miało wpływ nie tylko na zdobycie przez wszystkich szczytu, ale również na super atmosferę podczas całego wyjazdu.  

Jedynym problemem wydawała się być pogoda, gdyż właśnie na niedzielę część prognoz mówiła o deszczu i wczesnopopołudniowej burzy. Burza spodziewana była w godzianach, w których mieliśmy pojawić się na szczycie (14:00), więc element niepewności towarzyszył nam przez większość drogi w górę. Ze względu na krótki pobyt było jasne, że drugiej szansy nie będzie. Na szczęście burzy żadnej nie było, a jedynie dwa razy mocno postraszyło nas deszczem (za drugim razem właśnie podczas pobytu na szczycie). 

Co ciekawe na szczycie spotkaliśmy 3 koleżanki z Polski, które w tym miejscu serdecznie pozdrawiam! :) Oprócz tego w tym dniu odbywały się zawody trekkingowe, więc na szczycie w podobnym czasie pojawiło się sporo ludzi. Zejście na dół przez Mały Mulhacen nie dostarczyło już większych atrakcji, bo pogoda zaczęła się poprawiać. Wyszło nawet słońce, które zdążyło nas nieco przypiec :) 

Całe wyjście zajęło nam troszkę ponad 9,5 godziny, a tempo raczej najsłabsze nie było :) 
Pozostał powrót na nocleg (ponad godzina jazdy) i świętowanie sukcesu arbuzem i winem :))  

Podsumowując, była to piękna przygoda zakończona zdobyciem pięknej góry. Góry Sierra Nevada bardzo różnią się od Tatr czy Alp, a widoki miejscami przypominają krajobraz księżycowy. Widoki, które długo będę pamiętał i wspominał :) 

Poniżej do obejrzenia zdjęcia oraz filmik ze szczytu. Zapraszam :)  

Mały Mulhacen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz