W drodze do Stambułu moim celem jest najwyższy szczyt europejskiej części Turcji czyli Mahya Dagi liczący 1031 m. Oczywiście szczyt ten zalicza się do Korony Europy. Jednak zdobycie góry nie jest do końca możliwe, gdyż na jej szczycie mieści się baza wojskowa.
Zanim wyruszyłem w podróż zdążyłem przeczytać wiele relacji osób, które na tę górę wchodziły i w większości przypadków kończyło się to zatrzymaniem przez wojsko i zawróceniem. Wchodząc na tę górę wchodzimy tak naprawdę do strefy wojskowej o czym informują tablice po drodze, więc trzeba się liczyć z tym, że będzie się trzeba tłumaczyć. Oczywiście podejmujemy te ryzyko.
Samochód zostawiamy gdzieś w połowie drogi na szczyt (droga z kostki) po czym przez 45 minut podążamy tą drogą w górę. Mijamy tablicę informującą najpierw o strefie wojskowej, a następną o zakazie wejścia do tej strefy. Nad tablicami są kamery, więc liczymy się z tym, że jesteśmy obserwowani. Jednak co dziewe, udaje nam się dojść praktycznie pod samą bazę bez żadnej kontroli, zatrzymania itd. Zdjęcia wykonujemy przy lądowisku i nie kusząc losu nie podchodzimy do ogrodzenia. Szczyt jest widoczny i umownie zaliczony. Dalej wejść po prostu się nie da.
Tym sposobem zdobywam swój 19 klejnot w Koronie :)
Gdy schodzimy nad szczytem lata dron i z pewnością nie należy on do prywatnej osoby - na każdej tablicy widnieje wyraźny zakaz urzywania dronów w tej okolicy. Do samochodu docieramy niepokojeni przez nikogo, po czym kontynuujemy swoją podróż. Cel został zrealizowany :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz