wtorek, 7 sierpnia 2018

KRYWAŃ 2494 m. (Tatry Wysokie, Słowacja) 7.08.2018 r. Wielka Korona Tatr 4/14

Na Krywań wybieram się również w formie jednodniowej wycieczki. Pobudka typowo: 3:20 :) Godzinę później wyjeżdżamy z Tychów na Słowację a do pokonania mamy około 200 km. 
Tym razem jedzie ze mną moja małżonka wraz z dziećmi. Fakt, że nie jadę sam ma o tyle duże znaczenie, że nie będę musiał wracać z Krywania tym samym szlakiem czego nie mógłbym uniknąć jadąc w pojedynkę. 

Krywań mierzy 2.494 m. i jest jednym z bardziej charakterystycznych szczytów w Tatrach. Dla wielu również najpiękniejszym. To także narodowa góra Słowaków, coś na kształt naszego Giewontu. Poza tym Krywań należy do Wielkiej Korony Tatr plasując się 10 miejscu - tuż za Rysami. 
Ciekawostką jest fakt, że w różnego rodzaju opisach można natknąć się na trzy różne wysokości tej góry. Większość źródeł podaje 2494 m., część podaje 2495 m (w tym moja mapa), ale natrafiłem również na wysokość 2496 m. Chyba wobec tych "trudności" kilka portali opisując wejście na górę nie podaje jej wysokości ;))

Początek trasy zaplanowany mam w Trzech Studniczkach (słowackie Tri Studnicky). Najpierw po prawej stronie mijamy parking (który o tej porze był już zapełniony), jednak ze względu na fakt, że ja tylko wysiadam podjeżdżamy jakieś 2 km dalej i za mostem po prawej stronie jest droga ze szlabanem. Nie ma tam możliwości pozostawienia samochodu, ale zatrzymać się na 5 minut jak najbardziej można :) Droga ta po 3 min doprowadza do zielonego szlaku, którym będę kontynuował wędrówkę na Krywań.
Na miejscu jesteśmy o 7:35 a 5 min później wyruszam na szlak.
Droga zielonym (końcowy fragment to szlak niebieski) szlakiem na Krywań według mojej papierowej mapy to 3 h i 15 minut a wedle drogowskazu w Trzech Studniczkach musimy zarezerwować sobie 3 h i 45 minut.
Początek szlaku jest dosyć łagodny i stosunkowo mało (jak na Tatry) widokowy. Pomimo tego, że jest rano słońce już dosyć mocno operuje na bezchmurnym niebie. Oczywiście przed wyjściem na szlak obowiązkowo użyłem kremu ochronnego - jego brak przy takiej pogodzie może skończyć się przykrymi konsekwencjami.
Po około 10 minutach drogi wchodzimy do lasu. W tak gorący (ale piękny!) dzień każdy odcinek w cieniu daje nieco wytchnienia :)
Las jednak też dość szybko się kończy i teraz czeka mnie dłuższe podejście wąską ścieżką wśród gęstej kosówki. Cienia jest już coraz mniej za to słońce grzeje coraz mocniej...
A na horyzoncie pojawia się mój dzisiejszy cel - Krywań :)
Wraz z nabieraniem wysokości widoki stają się coraz lepsze. Podejście wciąż nie jest przesadnie strome.
Już przed Krywańskim Żlebem teren zaczyna robić się coraz bardziej "skalny" jednak od Żlebu momentami przydadzą się już ręce. Mimo wszystko szlak nie jest technicznie zbyt trudny - brak tu jakichkolwiek ubezpieczeń w postaci łańcuchów, klamer itp. Od Żlebu na szczyt wiedzie już szlak niebieski.
Szczyt coraz bliżej. Najpierw Mały Krywań a na drugim planie główny cel dzisiejszej wycieczki :)
Przed szczytem czeka nas troszkę niezbyt trudnej wspinaczki choć widziałem osoby, które miały tu trochę problemów.
Na szczyt docieram o 10:50, zatem wejście zajęło mi 3 h i 10 min. Tym samym zdobywam czwarty szczyt z Wielkiej Korony Tatr :)
Na szczycie jest dosyć dużo ludzi a do zrobienia fotki z krzyżem trzeba ustawić się w małej kolejce ;)
Widoki ze szczytu w pełni rekompensują całe podejście. Takiej widoczności nie miałem naprawdę od dawna...
Po 30 minutach odpoczynku i podziwianiu tatrzańskiej panoramy rozpoczynam zejście. By zrobić kółko będę kierował się niebieskim szlakiem do Szczyrbskiego Jeziora - trasa ta według mapy jest tylko o 30 min dłuższa niż powrót tą samą drogą do Trzech Studniczek i wynosi równo 3 h.
Tutaj zamiast zielonego którym wchodziłem wybieram szlak niebieski
Zejście może sprawić odrobinę trudności tylko do Krywańskiego Żlebu potem jest już łagodnie w dół

Po dotarciu do Jamskiego Plesa zmieniam szlak na czerwony, który to doprowadzi mnie do Szczyrbskiego Jeziora, gdzie czeka już na mnie samochód z kierowcą ;)
Do Szczyrbskiego Jeziora docieram dokładnie o 14:28. Zejście zajęło mi 3 h i 8 minut a cała wycieczka 6 h i 48 min. Pogoda tego dnia dopisała aż nadto, więc wycieczka udała się w 100%. Co do samego Krywania to opisana przeze mnie trasa nie przedstawia większych trudności technicznych choć trochę łatwej wspinaczki oczywiście się tu znajdzie. 
Szlak ten oceniłbym na minimalnie trudniejszy niż szlak na Rysy od słowackiej strony. Jednak każdy w miarę sprawny osobnik i powinien sobie poradzić (choć na moich oczach zawróciły dwie osoby, które przeraziły elementy wspinaczki i ewentualne późniejsze zejście) bez większych problemów. Panorama i wrażenia na szczycie - bezcenne :)   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz