niedziela, 15 października 2017

LACKOWA 997 m. (Beskid Niski) 14.10.2017 r. KORONA GÓR POLSKI 20/28

Na Lackową wybieram się jakby "po drodze". Cały sobotni projekt przewiduje bowiem zdobycie Lackowej i Tarnicy tego samego dnia wraz z powrotem do domu.

Pobudka zatem dosyć wcześnie, bo już o 3:15 jestem na nogach. Pół godziny później wyjeżdżam z Tychów kierując się do miejscowości Izby, skąd prowadzi najkrótsza droga na Lackową. 

Na miejsce dojeżdżam około 7 rano. Niestety, co już wcześniej wyczytałem w internecie, dużo osób ma tam problem ze znalezieniem szlaku. Szlak zielony (widoczny jeszcze na starych mapach) został już zlikwidowany. Zamiast niego przechodzi teraz szlak czerwony, na który jednak nie tak łatwo trafić, ale po kolei...

Przejeżdżam przez Izby główną drogą. Już z daleka widać Lackową, która króluje nad okolicą niczym wielki kopiec kreta.
Po prawej mijam kościół kierując się do momentu, aż drogi się rozchodzą. W prawo odbija droga z płyt a prosto prowadzi droga gruntowa. W tym miejscu musimy wjechać na drogę gruntową, która na początku wygląda źle, ale później jest trochę lepiej :)
"Atrakcją" na tej drodze mogą być wolno chodzące konie i krowy. Ja miałem jedno i drugie :)
Drogą tą dojedziemy do "przełęczy" choć ja bym powiedział, że do punktu z którego dalej osobówką się pojechać byłoby ciężko.
W tym miejscu zostawiamy samochód. Jest trochę błota, więc po większych opadach może być tu nieciekawie. 

Droga którą przyjechaliśmy biegnie dalej, my jednak z tego miejsca idziemy w lewo (w stronę Lackowej). Przy wejściu do lasu jest tabliczka...zakaz wstępu (wycinka). Tą drogą pójdziemy jednak tylko ok 10 min po czym skręcimy w pierwszą drogę w prawo.
tutaj odbijamy w prawo
Tu czeka nas około 5 minutowe przejście "dziką" ścieżką, która doprowadzi nas do szlaku (skręcimy w drogę w lewo). 
Szlaku nie sposób ominąć, gdyż będzie "podwójnie" znaczony - słupkami granicznymi, które biegną aż na szczyt oraz szlakiem czerwonym.  Od tego momentu aż do szczytu nie ma już zatem najmniejszego problemu. Są za to problemy "techniczne", gdyż szlak jest bardzo stromy. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że momentami to największa stromizna w całej KGP. 
Na szczęście droga na szczyt nie jest zbyt długa - wejście zajęło mi 1 godz 10 min. Na szczycie znajdują dwie tabliczki - polska i słowacka. Co ciekawe słowacka jest na wysokości...996 m. :) Na słowackim słupku znajdziemy również skrzynkę w której umieszczona jest pieczątka. Gumka odpadła od stempla więc trzeba sobie radzić :)
Zejście dostarcza trochę adrenaliny, ale na dole jestem o godzinie 9:20
Całość zajęła mi zatem równe 2 godziny.
To mój 20 szczyt z Korony Polski :)

O 9:50 wyruszam dalej w kierunku Wołosatego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz