Po małym przepakowaniu ok 11:30 (12:30 czasu miejscowego) ruszamy szlakiem niebieskim w kierunku szczytu. Najpierw mijamy mnóstwo straganów z jedzeniem i pamiątkami, by po chwili wejść już na szlak. Czas podany na znakach to 2 godziny i 30 minut. Do tego miejsca szliśmy ok 25 min, więc rzeczywisty czas podejścia to ok 3 godzin.
Szlak na Howerlę jest bardzo dobrze oznaczony i prowadzi wyraźną ścieżką w górę, więc nawet bez oznaczeń ciężko byłoby się tu zgubić. Szlak nie przedstawia też żadnych trudności technicznych. Są oczywiście momenty, kiedy podejście/zejście jest dosyć strome i przy ewentualnym deszczu trzeba by tu zachować więcej uwagi (zwłaszcza w miejscach, gdzie jest glina, która przy opadach zamieni się w błotnisty teren), my jednak idziemy w bardzo dobrych warunkach pogodowych, więc nie ma żadnego problemu.
Ten rejon Czarnohory i samo wejście na Howerlę kojarzy mi się trochę z wejściem na Babią Górę, choć mometnami to takie Tatry Zachodnie :) Jest już wczesne popołudnie, więc im bliżej jesteśmy szczytu tym jest mniej ludzi, gdyż większość już schodzi. Niestety zaczynają zbierać się ciemne chmury i gdzieś w oddali trochę grzmi. Modlę się, żeby tylko przed szczytem nie rozpętała się jakaś burza, bo wtedy to różnie bywa i zamiast na szczyt trzeba będzie gnać w dół...Na szczyt nie idziemy całą grupą tylko mniej więcej każdy w swoim tempie. Ja na szczycie jestem ok 13:50, więc czas wejścia liczony od autobusu to 2 godz. 25 min.
Jest to mój 9 szczyt z Korony Europy :)
Na szczycie spędzmy równo godzinę po czym ze względu na zbliżającą się burzę przewodnik podejmuję jedyną możliwą decyzję o powrocie w dół tą samą drogą (początkowo mieliśmy przejść graniowym szlakiem czerwonym i do Zaroślaka wrócić żółtym)Na szczęście burza przeszła bokiem i na dół docieramy na "sucho". Na dole nie ma już śladów po "dzikich" tłumach ba, jest zupełnie pusto :)
Cała droga tam i z powrotem (niebieskim szlakiem) zajmuje ok 5 godzin wraz z odpoczynkami. Patrząc jednak na fakt, że wszyscy mają za soba nieprzespaną noc jest to zupełnie wystarczająca dawka zmęczenia zwłaszcza, że następnego dnia czeka nas o wiele dłuższa wędrówka, której głównym celam będzie Pop Iwan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz